Wspomnienia

Hanna Migda Pawlak: Bardzo trudno jest bez emocji, wspominać ks. Jerzego Popiełuszko. Był to Ksiądz nie tylko o dużej charyzmie ale przede wszystkim Kapłan który potrafił zebrać wokół siebie ludzi dla których wolność, godność człowieka i dobro Ojczyzny nie była obojętna. Miałam to wyjątkowe szczęście że z własnego wolnego wyboru, bezpośrednio uczestniczyłam w tamtych wydarzeniach. Skłamałabym gdybym powiedziała, że moja działalność w NSZZ Solidarność, udział w mszach świętych za ojczyznę, manifestacjach czy strajkach, nie budziła we mnie lęku czy niepokoju. Każde wyjście z domu mogło być dla mnie ostatnie lub skończyć się w sposób niewyobrażalny. Ale wówczas miałam 22 lata i kierowałam się inną wyobraźnią. Myślę, że takie odczucia mógł mieć również ks. Jerzy i inne młode osoby uczestniczące w tamtych wydarzeniach.

Gdy poznawałam ks. Jerzego wiedziałam, że od 28 maja 1972 r. był kapłanem, który przyjął święcenia z rąk Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz, że na swoim obrazku prymicyjnym umieścił zapis, jak się później okazało znamienny: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Czas okazał że słowa te stały się wyznacznikiem, drogowskazem kapłaństwa ks. Jerzego.

Od 28 lutego 1982 r. msze Św. za Ojczyznę w kościele p.w. Św. Stanisława Kostki odprawiane były systematycznie (było ich razem 26). W ostatnią niedzielę miesiąca do żoliborskiej świątyni, przychodziło wiele osób, aby modlić się za Ojczyznę, licznie, przybywali wierni z całej Warszawy i z różnych zakątków Polski. Było nas tyle osób, że brakowało miejsca w kościele i większość musiała stać poza kościołem a nawet ogrodzeniem na pobliskich ulicach. Podczas mszy słyszeliśmy słowa, które otwierały nam oczy i uszy, umacniały nas w wierze, to tu uczyliśmy się nazywać dobro dobrem, zło złem, kłamstwo kłamstwem a prawdę prawdą. Ks. Jerzy przypominał podstawowe wartości człowieka, wyrastające z nauczania Kościoła. Wygłaszane słowa były dla ludzi umocnieniem i otuchą. Źródłem wiary, nadziei i miłości, nauką męstwa. Wcześniej nikt publicznie nie wygłaszał takich homilii. Tam powstawała wspólnota ludzie różnych zawodów, osób wierzących i niewierzące. Trudno było się oprzeć mocy głoszonych przez niego słów, które wciąż powtarzał „zło dobrem zwyciężaj”. Łączył nas ból, czasami zwątpienie, ale przede wszystkim nadzieja, że dobrem można zwyciężyć zło.

Często można usłyszeć o niezwykłej atmosferze tych modlitewnych spotkań. Towarzyszyło jej poczucie jedności i odpowiedzialności za losy Ojczyzny. Każda msza była starannie przygotowywana. Kluczowy udział mieli aktorzy którzy przygotowywali programy poetycko – muzyczne o charakterze patriotycznym. Bardzo ważnym elementem mszy była śpiewna pieśń konfederatów „ … bo u Chrystusa my na ordynansach, słudzy Maryi …. „ jak również odśpiewywana pieśń „Ojczyzno ma tyle razy we krwi skąpana ……… „ a później do dziś wspominany las podniesiony rąk z krzyżami. Do dziś mam mały drewniany krzyżyk, poświęcony przez Ks. Jerzego. Z nim wędruję przez życie, zawieszony na ścianie towarzyszy mi w każdym dniu pracy.

Mszom towarzyszyło również poczucie zagrożenia – lęk przed prowokacją czy działaniami, które miały, stworzyć pretekst do interwencji milicji. Po zakończonej mszy ks. Jerzy powtarzał, aby po wyjściu z kościoła iść do autobusów czy tramwaju w grupach. Przypominał też aby nie reagować na prowokatorów wznoszących różne okrzyki, próbujących zakłócić spokój i atmosferę zadumy i rozmodlenia. W ten sposób mieliśmy czuć się bardziej bezpieczni.

19 października 1984 r. w Bydgoszczy ks. Jerzy odprawił swoją ostatnią Mszę św.– i zniknął. Szukała go cała Polska. Ks. Jerzy Popiełuszko, nazywany kapelanem „Solidarności”, został porwany, a następnie zamordowany. Msza pogrzebowa zgromadziły tysiące osób. Tak żegnano wyjątkowego człowieka.

Do grobu Ks. Jerzego Popiełuszki pielgrzymują rzesze zwykłych ludzi ale również biskupi, kapłani, prezydenci i premierzy państw. 14 czerwca 1987 r przybył również Jan Paweł II. Ojciec Święty długo modlił się w kościele. Następnie udał się do grobu Ks. Popiełuszki. Złożył kwiaty, modlił się, przyklęknął obejmując ramionami grób ucałował go. Temu niezwykłemu spotkaniu towarzyszyło milczenie. Każdego 1 listopada po nawiedzeniu grobu rodziców wraz z mężem przyjeżdżamy do kościoła p.w. Św. Stanisława Kostki by zapalić znicz pamięci na Jego grobie, później jedziemy do krzyża Papieża Jana Pawła II.

Ks Jerzy Popiełuszko, dla nas przyjął los «ziarna pszenicy, które pada w ziemię i obumiera by wydać plon obfity» (J 12,24). Pamiętajmy o Nim i zło dobrem zwyciężajmy nie dając się zwyciężyć złu.

Dziś w modnych technikach marketingowych istnieje tzw. technika „but w drzwi”. Ksiądz Popiełuszko nie zajmował się sprzedażą bezpośrednią, ale doskonale rozumiał ze tylko metodą małych kroków, otwartych raz drzwi ku wolności nie da się już zatrzasnąć. Był realistą oraz wierzył, że możliwe są relacje oparte na poszanowaniu godności człowieka. Z taką samą uwagą zwracał się do wiernych jak również do tych osób które przychodziły na mszę i słuchały kazań z racji wykonywanych obowiązków służbowych.

Bardzo trudno jest bez emocji, wspominać ks. Jerzego Popiełuszko. Był to Człowiek nie tylko o dużej charyzmie ale przede wszystkim Kapłan który potrafił zebrać wokół siebie ludzi dla których wolność godność człowieka i dobro Ojczyzny nie była obojętna. Miałam to wyjątkowe szczęście aby z własnego wolnego wyboru, bezpośrednio uczestniczyć w tamtych wydarzeniach. Skłamałabym gdybym powiedziała, że moja działalność w NSZZ Solidarność, udział w mszach świętych za ojczyznę, manifestacjach czy strajkach, nie budziła we mnie lęku czy niepokoju. Każde wyjście z domu mogło być dla mnie ostatnie lub skończyć się w sposób niewyobrażalny. Ale wówczas miałam 22 lata i kierowałam się inną wyobraźnią. Myślę, że takie odczucia mógł mieć również ks. Jerzy. Wiedziałam, że Ks Jerzy od 28 maja 1972 r. był kapłanem, który przyjąwszy święcenia z rąk Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego na swoim obrazku prymicyjnym zapisał jak się później okazało znamienne słowa: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Ten zapis był wyznacznikiem, drogowskazem kapłaństwa ks. Jerzego.

Od 28 lutego 1982 r. msze Św. za Ojczyznę w kościele p.w. Św. Stanisława Kostki odprawiane były systematycznie ( było ich razem 26), to tam po raz pierwszy zobaczyłam i usłyszałam ks. Jerzego. W ostatnią niedzielę miesiąca do żoliborskiej świątyni, przychodziło wielu wiernych aby modlić się za Ojczyznę, licznie, przybywali wierni z całej Warszawy i z różnych zakątków Polski. Tę wspólnotę tworzyli ludzie różnych zawodów, były także osoby niewierzące. Łączył nas ból, czasami zwątpienie, ale i nadzieja, że dobrem można zwyciężyć zło.

W modnych dziś technikach marketingowych istnieje tzw. technika „but w drzwi”. Ksiądz Popiełuszko nie zajmował się sprzedażą bezpośrednią, ale doskonale rozumiał ze tylko metodą małych kroków, otwartych raz drzwi ku wolności nie da się już zatrzasnąć. Był realistą oraz wierzył, że możliwe są relacje oparte na poszanowaniu godności człowieka. Z taką samą uwagą zwracał się do wiernych jak również do tych osób które przychodziły na mszę i słuchały kazań z racji wykonywanych obowiązków służbowych.

Systemy dyktatorskie niszczą, bo zniewalają, podporządkują myślenie, wolną wolę i sumienie człowieka,. Dlatego jedyną z wielu obroną jest dochodzenie do prawdy poprzez doświadczenia innych pokoleń, najbliższych czy własne. Kazania religijno – patriotyczne ks. Jerzego Popiełuszki to głoszenie ewangelicznej zapisanej i przekazywanej prawdy. To wskazywanie i nazywanie dobra dobrem, zła złem, kłamstwa kłamstwem, a prawdy prawdą. Ks. Jerzy przypominał podstawowe wartości człowieka, wyrastające z nauczania Kościoła. Wygłaszane słowa były dla ludzi umocnieniem i otuchą. Źródłem wiary, nadziei i miłości, nauką męstwa. Wcześniej nikt publicznie nie wygłaszał takich homilii. Słyszeliśmy słowa, które otwierały nam oczy i uszy, umacniały nas w wierze i świadomości siły ludzkiego istnienia. Z tych właśnie powodów kazania Ks. Jerzego stały się przedmiotem oszczerczych ataków władz PRL.


Często mówi się o niezwykłej atmosferze tych modlitewnych spotkań. Tworzyło ją poczucie jedności i odpowiedzialności za losy Ojczyzny. Niestety w latach 82 – 84. towarzyszyło jej poczucie zagrożenia – lęk przed prowokacją czy działaniami, które miały, w planach Służby Bezpieczeństwa, utrudnić wspólną modlitwę, a nawet stworzyć pretekst do interwencji milicji.
Ks. Jerzy Popiełuszko bardzo starannie przygotowywał oprawę plastyczną. Zgodnie z tematem kazania opracowywał dekorację. Często ich inspiracją były rocznice wydarzeń historycznych, życie wielkich Polaków czy realia lat 80.


W końcowej części Mszy Św. aktorzy warszawscy przedstawiali programy poetycko – muzyczne o charakterze narodowym. Lata 80. to czas, w którym Polacy na nowo odkryli wielką literaturę romantyczną i jej spadkobierców. To polski fenomen – strajkujący robotnicy słuchali strof Słowackiego, Krasińskiego i Konopnickiej bez poczucia dystansu czasowego, tak jakby te utwory zostały napisane współcześnie. Niezwykłe misterium rozgrywało się na nowo w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, gdy znakomici aktorzy recytowali znane i nieznane z lektur szkolnych fragmenty.


19 października 1984 r. ks. Jerzy odprawił swoją ostatnią Mszę św. w Bydgoszczy – i zniknął. Szukała go cała Polska. Oprócz tajnej policji. Oni nie szukali, oni byli sprawcami zniknięcia. Ks. Jerzy Popiełuszko, nazywany kapelanem „Solidarności”, został przez nich porwany, a następnie zamordowany. Nie mogli jednak zamordować jego myśli, jego dzieła i pamięci o nim. Jego konsekwentna postawa i męstwo wyrażały się w słowach „przekroczyłem barierę strachu, jestem gotowy na wszystko”. Swym przykładem dodał otuchy całemu narodowi. Płakano po nim na pogrzebie i później, ale równocześnie serca Polaków się wzmacniały, rósł opór i zaczynała dojrzewać nadzieja. To nie była ofiara daremna. A dziś ks. Jerzy otaczany jest kultem. I znów zło w dobro się obraca.

Do grobu Ks. Jerzego Popiełuszki pielgrzymują biskupi, kapłani, prezydenci i premierzy państw. 14 czerwca 1987 r przybył również Jan Paweł II.. Ojciec Święty długo modlił się w kościele. Następnie udał się do grobu Ks. Popiełuszki. Złożył kwiaty, modlił się, obejmując ramionami płytę grobową. Potem ucałował grób. Temu niezwykłemu spotkaniu towarzyszyło milczenie.